Na zdjęciu jest portret uśmiechniętej autorki bloga - Gosi Rybickiej

Jest miło, tak? A co jeśli Ci powiem, że wcale miło nie było? No nie było. Było cholernie trudno.

 

Od dziecka kochałam wszelkie aktywności plastyczne. Kreatywny świat był moim światem. Nawet nie umiem sobie wyobrazić, że moja zawodowa droga mogłaby się potoczyć inaczej. Zeszyt od matmy przypominał bardziej szkicownik, a każdą wolną chwilę spędzałam na rysowaniu, malowaniu, fotografii... Po skończeniu ogólniaka miałam jedno wielkie marzenie - pójść na Akademię Sztuk Pięknych. Choć w sumie to również chciałam uczyć innych. To była moja druga miłość. Nauczanie.

 

Rok 2006. Kończę ASP w Gdańsku. Bronię dyplom z grafiki warsztatowej w technice sitodruku. Kończę też studia pedagogiczne.
Z twórczym duchem wkraczam na salony edukacji szkolnej. Spełnienie marzeń - mieszam magiczną twórczą chochelką w umysłach dzieci i młodzieży. Doprawiam wyobraźnią i miłością do nauczania. Mimo, że bardziej skupiam się na edukowaniu niż tworzeniu, to wtedy jeszcze jest miło.

 

Rok 2010 - wciąż ekscytuje mnie twórczość moich uczniów. Ten świat jest zupełnie inny, taki magiczny. Daję dzieciakom z powrotem pozwolenie na kreatywność, brak logiki i zanurzenie się w świecie ich wyobraźni. Odkrywam, że mam moc, którą nawet największych sceptyków zamienia w artystów. Maciek. Pamiętam naszą pierwszą lekcję - z naburmuszoną miną powiedział, że plastyka jest najbardziej idiotycznym przedmiotem i jemu to jest niepotrzebne. Nie ukrywał swojej pogardy do mojego przedmiotu, oj nie ukrywał. Trzy lata później przyszedł do mnie z bukietem kwiatów i powiedział, że jestem czarodziejką. Na swoim koncie miał kilka wygranych konkursów plastycznych, zastanawiał się też, czy swojej życiowej drogi nie połączyć ze sztukami plastycznymi. Rozumiesz pewnie, że wtedy poczułam, że to co robię ma niesamowity i realny wpływ na tych młodych ludzi, większy niż myślałam. Kocham to.

 

Rok 2010. Przychodzi pragnienie, by powrócić do własnej twórczości. Zbiega się to z narodzinami starszej córki. Macierzyński. Czas idealny, by oddać się twórczej duszy po całości. Zakochuję się w sutaszu. Nie ma nic poza kilometrami sznurka, drobnymi koralikami i godzinami spędzonymi w świecie kolorów, form i tekstur.

 

W roku 2015 życie zmusza mnie do zatrzymania się i zawieszenia działalności. Kilka miesięcy później, dużo za wcześnie, na świat przychodzi moja druga córka. Ciężki start w życie, a ja nie mam przestrzeni, żeby oddać się twórczości. Gdy czarne chmury odchodzą, nieco zmęczona tymi przygodami, odwieszam działalność. Okazuje się, że świat się zmienił. Social Media też. Sprzedaż zdycha. A ja już nie chce wracać na etat. Jestem potrzebna mojemu dziecku. Jestem potrzebna samej sobie.

 

Wiele jeszcze perypetii mnie czeka, ale wszystko zmierza do zamknięcia działalności i zaakceptowania, że wrócę pracować na etacie, gdzie zostanę do końca życia, usychając z powodu braku tworzenia. Bo to absolutnie nie jest miło, kiedy ledwo zarabiasz na opłacenie ZUSu, albo musisz do niego dokładać, prawda?

 

Mówię Ci! Wcale nie było miło! Było cholernie trudno.

 

Nie poddaję się. W 2018 przychodzi czas rewolucji, zmiany myślenia, przekonań, nastawienia. Wchodzę na drogę rozwoju osobistego, co przekłada się na podejście zarówno do życia, jak i biznesu. I nagle BUM! Godziny spędzone na Instagramie w poszukiwaniu Świętego Grala zaczynają przynosić efekt. Wszystko zaczyna się magicznie łączyć ze sobą. Puzzel za puzzelkiem, cała wiedza zbierana latami w różnych obszarach zaczyna tworzyć jeden obraz.
Instagram otwiera przede mną swój potencjał, okazuje się być totalnie przyjacielski. Tak. Wtedy znowu zaczyna być miło. To takie uczucie, że nie tylko możesz prowadzić swój biznes za rączkę, ale też możesz wyciskać go jak cytrynę. Odkrywać jeszcze więcej możliwości, szukać rozwiązań, które jeszcze lepiej zadziałają. A to wszystko w takim duchu bycia. Poznawania ludzi, ich rytuałów, ich bolączek, ich radości. Jest miło.

 

A szkoła? Dalej mieszam w twórczych umysłach dzieciaków. Wiesz, nauczyciel z pasji, natury się nie da oszukać.

 

Jest rok 2020. Powstaje JEST MIŁO - dla osób takich jak ja. Szukających swojego miejsca w twórczym świecie, chcą się dzielić swoją twórczością z innymi i zarabiać na swojej pasji.
Opowiadam miło przy kawie o Instagramie, bo wiem jaki tu jest ukryty potencjał dla Twórców -  jak ja i Ty.

 

Gosia
#miłoprzykawie